poniedziałek, 31 października 2011

Reklamacja niezasadna

W piątek 28.X.2011 otrzymałem maila z informacją o tym, że moja reklamacja jest niezasadna.
Przytoczę meritum odpowiedzi:
"W związku z faktem, że zgłaszana przez Pana nieprawidłowość nie jest wadą tkwiącą bezpośrednio w produkcie, lecz uszkodzeniem mechanicznym, spowodowanym działaniem siły zewnętrznej, jest ono traktowane jako powstałe z winy użytkownika. W przypadku uszkodzeń mechanicznych dokumentem potwierdzającym, że istniały one przed wydaniem produktu jest protokół szkody sporządzonej wspólnie z przewoźnikiem w momencie odbioru przesyłki. Jest to wyjątkowy przypadek, w którym uszkodzenie mechaniczne nie jest rozpatrywane jako powstałe z winy użytkownika.
Pan odebrał przesyłkę bez zastrzeżeń 19.10.2011r. a protokół  został spisany 20.10.2011r., czyli dzień po doręczeniu. Nie ma więc dowodu na istnienie uszkodzenia mechanicznego w momencie transportu i dostarczania paczki.
Proces odbioru paczki od przewoźnika reguluje Kodeks Cywilny:
  • art. 545§2. W razie przesłania rzeczy sprzedanej na miejsce przeznaczenia za pośrednictwem przewoźnika, kupujący obowiązany jest zbadać przesyłkę w czasie i w sposób przyjęty przy przesyłkach tego rodzaju; jeżeli stwierdził, że w czasie przewozu nastąpił ubytek lub uszkodzenie rzeczy, obowiązany jest dokonać wszelkich czynności niezbędnych do ustalenia odpowiedzialności przewoźnika.
  • art. 548§1. Z chwilą wydania rzeczy sprzedanej przechodzą na kupującego korzyści i ciężary związane z rzeczą oraz niebezpieczeństwo przypadkowej utraty lub uszkodzenia rzeczy."

Powyższe zapisy mówią o odpowiedzialności przewoźnika, nie zaś sklepu. Osoba odpisująca na reklamację w żaden sposób nie odniosła się do podanych przeze mnie we wcześniejszym poście artykułów Ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej, tj:

  • art. 4 ust. 1. Sprzedawca odpowiada wobec kupującego, jeżeli towar konsumpcyjny w chwili jego wydania jest niezgodny z umową; w przypadku stwierdzenia niezgodności przed upływem sześciu miesięcy od wydania towaru domniemywa się, że istniała ona w chwili wydania.
  • art. 7. Sprzedawca nie odpowiada za niezgodność towaru konsumpcyjnego z umową, gdy kupujący w chwili zawarcia umowy o tej niezgodności wiedział lub, oceniając rozsądnie, powinien był wiedzieć. To samo odnosi się do niezgodności, która wynikła z przyczyny tkwiącej w materiale dostarczonym przez kupującego. (artykuł ten przytoczyłem w kontekście jego niewypełnienia wobec mnie.)
  • art. 8 ust. 1. Jeżeli towar konsumpcyjny jest niezgodny z umową, kupujący może żądać doprowadzenia go do stanu zgodnego z umową przez nieodpłatną naprawę albo wymianę na nowy, chyba że naprawa albo wy- miana są niemożliwe lub wymagają nadmiernych kosztów. Przy ocenie nadmierności kosztów uwzględnia się wartość towaru zgodnego z umową oraz rodzaj i stopień stwierdzonej niezgodności, a także bierze się pod uwagę niedogodności, na jakie naraziłby kupującego inny sposób zaspokojenia.
  • art. 8 ust. 2. Nieodpłatność naprawy i wymiany w rozumieniu ust. 1 oznacza, że sprzedawca ma również obowiązek zwrotu kosztów poniesionych przez kupującego, w szczególności kosztów demontażu, dostarczenia, robocizny, materiałów oraz ponownego zamontowania i uruchomienia.


No cóż. Teraz trzeba przemyśleć, czy sprawę przekazać do Powiatowego Rzecznika Praw Konsumenta, czy od razu do Sądu. 

czwartek, 27 października 2011

Dalej nic...

Dzisiaj mija tydzień od złożenia reklamacji.
W międzyczasie kontaktowałem się z serwisem Electroluxa w Polsce. Wysłałem im zdjęcia uszkodzeń z prośbą o komentarz i wycenę. Uzyskałem informacje, że uszkodzenia są typowo transportowe - nie podlegające gwarancji oraz, że na urządzeniu prawdopodobnie postawiono inną pralkę w wyniku czego uszkodzeniu uległ conajmniej lewy bok (prawdopodobnie chodzi o prawy, bo to on jest odkształcony) oraz korpus pralki. Szacowany koszt wynosi:
- lewy bok - 134zł,
- korpus - 166zł,
- robocizna - 100zł + dojazd 20zł.
Za zgodą serwisu podesłałem otrzymanego maila do sklepu, podpierając się jednocześnie artykułami 4 ust. 1, art. 7, i art. 8 ust. 1 i 2 Ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej [...] (Dz.U.Nr. 141 poz. 1176).
Nie omieszkam wspomnieć, że wysyłając reklamację w czwartek 19.X.11 dzwoniłem do sklepu z zapytaniem jak długo będzie trwało jej rozpatrzenie. Poinformowano mnie, że raczej nie nastąpi do końca tygodnia, ale na początku przyszłego można spodziewać się odpowiedzi. Jako, że przyjąłem strategię bycia "nadgorliwcem" (delikatnie ujmując :) ), zadzwoniłem w poniedziałek i powiedziane mi zostało, że prawdopodobnie środka lub czwartek. Dzisiaj znowu (mamy czwartek) zbyto mnie stwierdzeniem, że jak ją rozpatrzą, to dadzą mi znać. Jednym słowem, wyczytane w necie informacje o tym, że będą sprawę ciągnąć ile mogą, w celu zmęczenia materiału (a nóż sobie odpuszczę), okazują się z dnia na dzień coraz bardziej wiarygodne. Zaczynam wierzyć, że odpowiedź przyjdzie dopiero przed 14 dniem od złożenia reklamacji.

niedziela, 23 października 2011

Opis wydarzeń, które doprowadziły do założenia bloga

W zeszłym tygodniu (19.X.11) dostarczona została do mnie pralka zakupiona w sklepie internetowym. Kurier przyjechał między godziną 11.30 - 12.00 i zadzwonił na mój telefon z informacją, że ma dla mnie przesyłkę. Zwolniłem się z pracy celem jej odebrania.
Pomimo wykupenia usługi wniesienia przesyłki do mieszkania (blok, 3 piętro) kurier przyjechał sam z zapytaniem czy nie pomogę mu wnieść towaru (!). Odpowiedziałem, że nie. Wspomnę tylko, że wygląda to na wypracowaną praktykę, bowiem jakiś czas temu kupowałem lodówkę i ta sama firma kurierska postąpiła identycznie, czyli zadzwonili do mnie z zapytaniem, czy nie pomogę im wnieść towaru...
W końcu kurierowi udało się wnieść pralkę na półpiętro między 2, a 3 piętrem, gdzie, widząc jak się męczy, pomogłem mu przejść resztę schodów.
Po wstawieniu pralki do przedpokoju, nie wyglądała ona na uszkodzoną. Folie i styropiany były nienaruszone. Wobec takiego stanu rzeczy doszedłem do wniosku, że przesyłka nie jest uszkodzona również w środku. Podpisałem dokument przewozowy, aby zwolnić kuriera i wróciłem do pracy.
Z pracy wróciłem około godziny 16. kiedy to od razu zabrałem się do instalacji pralki w łazience.
Rozpakowałem ją, wniosłem do łazienki i wykonałem połączenia hydrauliczne. Do tego czasu nic nie wskazywało na jej uszkodzenie. Finalizacja podłączenia miała nastąpić wskutek uruchomienia praki z pustym bębnęm w celu jej przepłukania (tak jak jest to opisane w instrukcji podłączenia).  Zacząłem wsypywać proszek na pranie wstępne, a następnie na pranie zasadnicze. W tym momencie zwrociłem uwagę, że po prawej stronie pralki widnieje ubytek w plastikach. Nie było to dla mnie dobrze widoczne, ponieważ pralka stoi właśnie prawym bokiem do ściany. Aby dobrze zdiagnozować braki, odsunąłem pralkę od ściany i .... zagotowało się we mnie. Brak plastików praktycznie na całej długości prawego boku. Zacząłem wtedy oglądać pralkę z każdej strony i zauważyłem również pęknięcie plastiku z jej lewej strony.
Widząc taki stan rzeczy, wziąłem telefon komórkowy celem udokumentowania braków (link do albumu ze zdjęciami). Następnie spróbowalem zadzwonić do sklepu, jednak z uwagi na to, że było już po 17-tej, nie udało mi się to. Aby zbędnie nie czekać napisałem maila i załączyłem wykonane zdjęcia.
Następnego dnia (20.X.11) otrzymałem maila zwrotnego z informacją, że aby poprawnie złożyć reklamację, muszę wypełnić wniosek na stronie sklepu i sporządzić protokół szkody z kurierem. Wniosek wypełniłem od ręki i od razu zadzwoniłem do firmy kurierskiej, aby wezwać kuriera. W firmie kurierskiej miła pani powiedziała mi, że mają 7 dni na to aby spisać taki protokół. Spodziewając się trudności, większych z każdym dniem opóźnienia spisania protokołu, nalegałem aby przyjechał w tym samym dniu.
Kurier przyjechał ok. godziny 12. Spisaliśmy protokół. Następnie wykonałem zdjęcie protokołu telefonem komórkowym i wysłalem go mailem do sklepu. Zadzwoniłem do sklepu w celu upewnienia, czy jest on czytelny. Zostałem poinformowany, że tak. Uzyskałem również informację, że moja reklamacja prawdopodobnie zostanie rozpatrzona dopiero w przyszłym tygodniu, a do tego czasu nie mogę pralki używać.
 Wspomnę tylko, że jestem ojcem samotnie wychowującym dwójkę dzieci i nie była to informacja dla mnie miła. Pranie w rękach to nie jest to co tygrysy lubią najbardziej :/
Ale, ale ...
 Po tych wszystkich wydarzenaich zacząłem szukać informacji dotyczących sklepu i szans na pozytywne załatwienie sprawy.
I tu zaczynają się schody...
O ile zakupienie sprawnego towaru nie jest problemem i na ogół przebiega sprawnie i szybko o tyle większość reklamacji (opieram się na tym co znalazłem w necie) kończy się rozstrzygnięciem niekorzystym dla kupującego.
Teraz czekam na wynik mojej reklamacji i już spodziewam się najgroszego.
Poniżej parę linków, które być może uchronią kogoś przed sytuacją w której ja się znalazłem:
http://www.opinie-electro.pl/
http://forum.muratordom.pl/showthread.php?125001-Electro.pl-przestrzegam
http://forumprawne.org/prawa-konsumenta/185598-niezgodnosc-towaru-z-umowa-elektro-pl.html
Szukając linków do wklejenia powyżej trafiłem jeszcze na ciekawy artykuł http://di.com.pl/news/40922,0,Reklamacja_nie_moze_zalezec_od_sprawdzenia_przesylki.html
Być może nie wszystko jeszcze stracone.

sobota, 22 października 2011

Pierwszy post

Ten blog złożyłem głównie po to, aby dokumentować swoje doświadczenia w sprawie reklamacji pralki zakupionej w znanym sklepie internetowym.
Zapowiada się długa batalia, więc czuje, ze będzie co opisywać.